CZYTASZ - KOMENTUJESZ
~*~
Poczułam tępe puslowanie z tyłu mojej głowy, jak starałam się poruszać. Moje oczy otworzyły się. Czułam zapach kurzu. Przejechałam językiem po moich suchych, spierzchniętych wargach, przez co można było zauważyć, jak strasznie moje gardło było odwodnione. Moje nogi drżały pod moim ciężarem, jak próbowałam wstać i jak tylko postawiłam krok do przodu, od razu tego pożałowałam. Ostry ból wystrzelił w moją nogę, powodując, że moje ciało zderzyło się z podłogą. Podniosłam moją rękę przykładając ją do rozcięcia na moim czole. Wiedziałam też, zanim jeszcze dotknęłam oka, że jest ono posiniaczone. Czułam to pulsowanie za każdym razem kiedy mrugałam. Próbowałam sobie przypomnieć, co się stało, ale moja głowa była pusta.Gdzie ja do cholery jestem?
Chodziłam po pokoju próbując znaleźć światło. Czułam jak mój mózg stara się przypomnieć sobie coś ważnego.
Dobra, co jest ostatnią rzeczą, jaką pamiętam?
Byłam w samochodzie...z kimś. Mój mózg był dręczony przez poszukiwanie wskazówek, z kim tam byłam.
Samochód się rozbił? Wysiedliśmy i ktoś tam na nas czekał?
Mój umysł był mieszaniną nieprzetworzonych myśli i uczuć. Nagle huk roznósł się echem po pokoju, a ja zamarłam.
Czy ktoś jest tu ze mną?
-Cześć? - wyszeptałam.
Słyszałam kliknięcie, jakby ktoś odblokowywał drzwi. Oślepiające światło wypełniło pokój. Zacisnęłam powieki.
- Och, w końcu się obudziłaś? - słyszałam jakiś bełkot.
Szok wypełnił moją głowę. Wiedziałam, że z jakiegoś powodu nie lubiłam tego głosu. Zerknęłam w górę starając się zobaczyć jego twarz przez światło.
- Gdzie jestem?
- Na moim miejscu, kochanie. - uśmiechął się do mnie z doskonale białymi zębami.
Próbowałam się mu lepiej przyjrzeć, ale światło mnie powstrzymywało.
- Kim jesteś?
- Moje imię to Leo, kochanie. - powiedział uwodzicielsko.
Tak szybko jak powiedział swoje imię, to wszystko przyszło z powrotem. Wypadek, walka, Tanner i ... Justin.
- Gdzie jest Justin?!
Zerwałam się z podłogi nawet nie dbając o moje obolałe już ciało. Instynktownie złapałam ramiona Leo, ale odskoczyłam kiedy zdałam sobie sprawę, że dotknęłam tego potwora.
- Gdzie on jest? - splunęłam patrząc mu w oczy.
- Och, nie wiem...chyba tam gdzie go zostawiłem. Powiedziałbym, że jest 99,9% szans, że jest lodowaty i nie żyje. - obrzydliwy uśmieszek przeszedł przez jego twarz.
- Ty draniu. - szepnęłam.
Zamachnęłam się i walnęłam go pięścią w pierś. Nawet nie drgnął, więc kopnęłam go w nogi, robiłam wszystko co mogłam, żeby go zranić. Dwóch chłopaków wbiegło do pokoju, żeby mnie powstrzymać.
- Nie masz temperamentu, Panienko! - syknął ze złością.
- Leo, mamy biznes. - usłyszałam inny, znajomy głos zza drzwi.
Moje oczy podróżowały po pokoju, dopóki nie znalazły jego. Jego oczy złapały moje i ze strachu rzuciłam się na podłogę.
- Tanner, bądź tutaj i pilnuj naszego piękna, pójdę zając się biznesem. - Leo rozkazał, wychodząc z pokoju.
Nawet nie miałam siły na walkę. Nie obchodziło mnie, czy ja umarłam w tym pokoju. Justin nie żyje, przeze mnie. Chciało mi się płakać, ale łzy nie dotarły nawet do oczu. Moje ciało było na podłodze całe załamane, zdrętwiałe od smutku i żalu. Tanner tylko uśmiechnął się do mnie przed wyjściem z pokoju i zatrzasnął drzwi, oczywiście na klucz.
Nie pamiętam jak długo to trwało. To było jak dzień, a wiedziałam, że to były jedynie godziny. Moje myśli były nawiedzane wspomnieniami Justina. Gdybym miała opisać mój smutek, pewnie powiedziałabym, że czułam się, jakbym była przywiązana do dołu najgłębszego oceanu i nie mogła oddychać, ani uciec. Miałam masę wody pchającej mnie w piersi. Czułam jak tkwiły w niej tysiące noży. Tanner był w pokoju kilka razy, starając się uzyskać jakiś kontakt ze mną. Rzucił butelkę wody przede mnie. Nawet wszedł i usiadł obok mnie na połodze, patrząc na mnie, ale moje oczy były skoncetrowane na zakurzonej podłodze. To nawet nie wydaje się prawdzie, może to był tylko jeden z tych złych koszmarów, a ja wkrótcę się obudzę i Justin będzie tam, obok mnie, ale gdzieś w głębi duszy wiedziałam, że nie śpię.
Usłyszałam skrzypienie drzwi, zanim ktoś wszedł do pokoju.
- Zabierzcie ją na górę. - usłyszałam bełkot Leo.
Tanner wszedł do pokoju spuszczając wzrok na mnie. Jego ramiona owinęły się wokół mojej tali przyciągając mnie do siebie, więc moje ciało oparło się na nim.
- Wstań.
Nie chciałam nic robić, więc opadłam na ziemię, pozostawiając go wkurzonego. Leo skoczył do przodu przed Tannera. Chwycił mnie za ramię w ciasnym uścisku, ciągnąc mnie jak szmacianą lalkę. Uderzyłam pięścią w jego tors tracąc równowagę.
- Zrobisz to co Ci powiem, pieprzona dziwko! - warknął.
Uśmieszek wkradł się na moją twarz, kiedy patrzyłam w jego oczy.
- Niech będzie, suko. - powiedziałam pewnie, lekko pochylona do przodu, zaczęłam szeptać mu do ucha "suka".
Czułam jego napięte ciało. Położyłam ręce na jego piersi odpychając go zdala ode mnie. Spodziewałam się, że na mnie krzyknie i mnie uderzy, ale zrobił odwrotnie.
- To może być ustawione. - uśmiechnął się z powrotem do mnie.
Wyciągnął do mnie dłoń, chwytając mój nadgartsek w śmiertelny uścisk. Zaciągnął mnie do pokoju, a ja byłam w niewoli, bo Tanner szedł za nami na obcasach, jak pieprzony pies. Nie miałam jak rozejrzeć się dookoła, bo ciągnął mnie tak szybko. Minęliśmy salon pełen chłopców, którzy siedzieli i palili, grali w bilarda, oglądali telewizję, lub grali w pokera. Kiedy Leo mnie pociągnął, odwrócili głowy do oglądania. Niektórzy posłali mi sympatyczne spojrzenie, jakby wiedzieli co się ze mną stanie, a inni udawali twardzieli. Czułam jak nerwy wzrastały w moim żołądku. Próbowałam wyrwać moją rękę z żelaznego uścisku Leo, ale to nie miało sensu. Doszliśmy do schodów, odmówiłam wchodzenia. Chwyciłam się poręczy i szarpnęłam rękę Leo. Zatrzymał się, odwrócił się i spojrzał na mnie pytająco. Westchnął, zrobił krok w moim kierunku i rzucił mnie przez ramię.
- Puść mnie, kurwa!
On tylko zaśmiał się i zaniósł mnie po schodach. Dotarliśmy do gigantyznej sypialni, gdzie rzucił mnie na łóżko. Moje oczy rozszerzyły się, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, co miał zamiar zrobić.
- Proszę, nie...przepraszam, nie będę. - błagałam.
- Masz rację...Nie będziesz robić tego ponownie, gdy z Tobą skończę. - uśmiechnął się.
Moje serce stanęło, a ja odsunęłam się od niego. Spojrzałam na Tannera, który miał opuszczoną głowę. Usłyszałam brzęk odpinanego paska. Spojrzałam na Leo, aby zobaczyć go ściągającego spodnie. Próbowałam przełknąć gulę w gardle. Pozwolił spodniom zsuwać się powoli na ziemię, a sam rozpiął koszulę. Zauważyłam ogromną bliznę na piersi, a dalej jego tatuaż z trzema czaszkami.
- Widzisz? Zrobił mi to ten pieprzony kutas, Twój chłopak!
Nie wiedziałam co robić, więc po prostu patrzałam na nią. Czaszki na jego piersi były szczegółowo przerażające przez napis.*
- Nigdy nie byliśmy wstanie dostać się do niego, aż do tej pory! Wiem, że mnie zabije, kiedy zobaczy, że moje ręce były na Tobie. Och, poczekaj. On już nie żyje. - uśmiechnął się.
Widziałam budującą się złość w jego oczach, on szukał zemsty, a teraz mógł działać, miał szansę...wszystko przeze mnie. Poczułam mokry upadek substancji na brodę i zdałam sobie sprawę, że płaczę. Spojrzałam na Tannera, aby go zobaczyć. Stał obserwując mnie, a wtedy zobaczyłam żal w jego oczach. Byłam zbyt zajęta swoim błagającym wzrokiem, że nawet nie zauważyłam, kiedy Leo chwycił moje nogi przyciągając mnie do siebie bliżej.
- Proszę! Nie! - prosiłam.
Czułam ciężar jego ciała, który mnie miażdżył. Przyłożył swoje usta do mojej szyi, a moje łzy spadały niekontrolowanie, kiedy ssał moją szyję.
- Tanner. - wyszeptałam z nadzieją, że na mnie patrzał.
Leo postanowił uciszyć moje usta. Nie chciałam go pocałować, więc zmusiłam się do ugryzienia go w dolną wargę. Krew sączyła się od znaku zgryzu w dół. Jego ręka trafiła na moje włosy, a on gwałtownie za nie pociągnął. Tanner podszedł do tyłu, odsłaniając moją szyję dla niego. Przesunął kawałek mojej bluzki w dół, zatrzymując się na moim obojczyku i zostawiając tam malinkę. Chwycił rąbek mojej bluzki i pociągnął ją nad głowę.
- Tanner, proszę! - krzyknęłam rozpaczliwie.
W końcu spojrzał na mnie. Był rozdarty między pomocą mi, a zostawieniem mnie. Musiałan znaleźć jakiś sposób, żeby go przekonać.
- Tanner, proszę! Nie zostawia mnie, pomóż mi. - błagałam.
- Wynoś się, Tanner! - Lewo warknął w moją klatkę piersiową.
- Tanner, nie. Proszę, nie! - krzyknęłam.
Ruszył w kierunku drzwi, wychodząc na korytarz.
- Tanner! - krzyczałam tak głośno, jak tylko mogłam.
Czułam jak Leo wsuwął ręce pod moje plecy, żeby odpiąć stanik. Wbiłam paznokcie w jego pierś. Był blisko odpięcia go, kiedy Tanner chwycił go za ramię, odciągając ode mnie.
- Ty pieprzony chory draniu! - syknął.
Uderzył pięścią Leo w szczękę posyłając go na ziemię. Próbował wstać, ale tylko udało mu się podnieść w górę na czworakach, zanim upadł z powrotem na ziemię, nieperzytomny.
- Chodź. - Tanner szepnął, trzymając głowę za drzwiami.
Chwyciłam bluzkę, która leżała na podłodze obejmując moje piersi. Tanner chwycił mnie za nadgarstek, ciągnąc mnie z pokoju po schodach. Właśnie miałam sprintem wejść do salonu, kiedy Tanner wciągnął mnie z powrotem. Posłałam mu spojrzenie, a on pokręcił głową. Tanner przechylił głowę za drzwi za nami. Poszłam w jego ślady i wkrótce byliśmy na zewnątrz na parkingu. Otworzył swój mały chevy. Rzuciłam się na siedzenie pasażera i nie minęło dużo czasu, jak byliśmy w drodze. Czułam szarpiący mnie szloch, ale moje gardło nie dawało za wygraną. Zamknęłam oczy opierając głowę na bocznych drzwiach.
"Nigdy Cię nie opuszczę, Ohara."
"Ja nie umrę w najbliższym czasie. Nie będziesz sama. Więc proszę, uwierz mi, kiedy mówię, że będę Cię chronić. Jesteś bezpieczna ze mną."
"Przykro mi, jeśli mój pomysł robienia naleśników jest chory."
"Wiesz...Kłamałem, kiedy powiedziałem, że nie lubię dziewic."
"Do zobaczenia wkrótce kochanie."
Mój umysł był przepełniony głosem Justina. Brakowało mi go...tak bardzo mi go brakowało. Pozostawiając rodzinę nie czułam nic takiego, jest przecież duża szansa, że żyją, że wiedzą, co robią, ale widząc Justina ostatniej nocy mało kto, mógłby mi udowodnić, że żyje. Czułam ucisk w mojej klatce piersiowej. Łzy podchodziły mi do oczu jeszcze raz, więc odwróciłam głowę i spojrzałam w okno. Czułam zmęczenie w moim ciele i nie mogłam z nim walczyć. W końcu sen przejął mój umysł.
Rozejrzałam się, gdzie jestem? Pokój był czarny, a jedyne, co mogłam zobaczyć, to okno. Moje oczy wędrowały wokół widoku, który wyglądał dziwnie znajomo. Droga była warstwowo pokryta śniegiem i lodem. Moje oczy migotały wokół śniegu w poszukiwaniu osoby, którą potrzebowałam zobaczyć najbardziej. Droga była pusta, nie było widać śladu ciała, lub krwi. Właśnie miałam odwrócić się od okna, kiedy poczułam, że ktoś za mną jest. Od razu wiedziałam, kto to był, wdychając jego zapach. Zamknęłam oczy modląc się, by to było prawdziwe. Zrobiłam krok do tyłu uderzając o czyjeś ciepłe, twarde piersi. Nigdy wcześniej nie poczułam takiej ulgi czując go za mną. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, kiedy poczułam jego miękkie, mokre usta na mojej szyi. Oparłam głowę o jego ramię i otworzyłam oczy, żeby zobaczyć jego lekko potargane włosy.
- Tęskniłem za Tobą, Ohara. - szept Justina przyczepiony był do mojej szyi wysyłając gęsią skórkę na moje ramiona.
- Myślałam, że mnie opuściłeś. - mój głos zadrżał.
- Nigdy Cię nie opuszczę.
Odetchnęłam wtulając się w jego ramiona, by poczuć się bezpiecznie. Odwróciłam się, aby spojrzeć na jego twarz. Wpatrywałam się w jego piękne brązowe oczy i zauważyłam jak pełne życia były. Moje oczy powędrowały w dół po kościach policzkowych koncentrując się na jego ustach. Chciałam je przy moich. Chciałam czuć się chroniona przez mojego opiekuna. Wyciągnęłam jedną rękę i wplotłam palce w jego włosy ciągnąc za końce. Zamknął oczy ciesząc się moim dotykiem. Moje oczy wypełniły się łzami, a on ścisnął moje ciało bardziej. Czułam jego ręce wokół mnie, jakby nigdy nie chciał mnie puścić. Wcisnął twarz w zgięcie mojej szyi. Zamknęłam oczy, po prostu ciesząc się, że tutaj jest. Nie chciałam nic więcej, tylko to, by trwało to wiecznie.
Poczułam uścisk zaczynający się rozluźniać, ale chwycił mnie mocniej, nie chcąc mnie puścić, ale wtedy poczułam ciepły płyn przy moim żołądku. Odsunęłam się lekko patrząc na jego twarz. Jego usta były zaciśnięte, a jego oczy były skupione na moich. Spojrzałam w dół na podłogę, aby zobaczyć kałużę krwi. Dyszałam, moje oczy wędrowały po całym jego ciele, póki nie zobaczyłam czerwonej plamy na koszulce. Moje ręce poleciały do ust, aby stłumić szloch.
- Nie, nie, nie, Justin, kochanie proszę, nie zostawiaj mnie. Nie znowu! - powtarzałam chwytając go.
Jego usta poruszały się, jakby chciał coś powiedzieć.
- Justin! - płakałam.
BANG!
Krzyknęłam i odwróciłam głowę do okna, aby zobaczyć Justina na ziemi. Spojrzałam w stronę Justina, który trzymał mnie w swoich ramionach, ale nie widziałam nic oprócz ciemności. Odwróciłam się, aby zmierzyć sie z przerażającym widokiem Justina leżącego na śniegu.
- Nie! Justin! - krzyknęłam starając się zwrócić jego uwagę.
Nawet na mnie nie patrzył. Koncentrował się na dziewczynie, która powoli obracała się w jego stronę. Oddech uwiązł mi w gardle, jak zobaczyłam, że to ja. Łzy zaszkliły moją wizję, aż wszystko po prostu stało się plamą. Przeciągnęłam mój wzrok na szybe kiedy moje ręce zderzyły się z nią. Krzyknęłam imię Justina ponownie. Patrzyłam, jak Tanner prowadzi mnie daleko do furgonetki i odjechali. Patrzyłam, jak życie Justina powoli ustępowało na śniegu. Patrzyłam, jak ruch piersi zaczął zwalniać. Patrzyłam jak śnieg zmieniał barwę na ciemno czerwoną. Przycisnęłam czoło do szyby, nie chcąc niczego wiecej, niż być ułożoną obok niego. Ciemność powoli zaczęła wszystko obejmować.
Moje oczy migotały, a policzki były pokryte łzami.
- Wszystko w porządku? - cichy głos Tannera przerwał ciszę.
Spojrzałam na niego wycięrając łzy z twarzy.
- Krzyczałaś jego imię przez sen, nie wiedziałem, czy powinienem cię budzić. - patrzył na drogę.
Siedziałam cicho, nie chcąc otworzyć ust, bo szloch tkwił w moim gardle. Po raz pierwszy w życiu uznałam, że nie chcę żyć. Ta rzecz, którą nazywamy "życiem" nie było życiem w ogóle, to była śmierć w przebraniu. Moje serce było cięższe od cegły na samą myśl o konieczności życia Justina. Odwróciłam głowę, żeby spojrzeć w okno i utopić moje myśli ponownie.
~*~
Tu macie zdjęcie tatuażu, który posiada Leo.
Jedno wielkie WOW. Kto by się spodziewał czegoś takiego. Osobiście Wam powiem, że nie obstawiałam, że Justinowi w ogóle się coś stanie. Raczej myślałam, że to Oharę będą chcieli zabrać, a Justin musiałby o nią walczyć, no ale to nieważne ;)
Jesteśmy strasznie zadowolone. Dużo komentarzy, a w przeciągu 1,5 tygodnia nabiło nam, ponad 1,5K wyświetleń!
JAK JAK JAK.
Polecajcie nasze fanfiction gdzie się da, pomóżcie nam je jeszcze trochę "rozsławić". Jesteśmy wdzięczne za wasze komentarze, a 12 rozdział pojawi się...kiedy? To zależy od Was, ponieważ jest już przetłumaczony. Więc czekamy :)
PS. Powiem Wam, że warto dużo komentować, bo dwa następne rozdziały....szykują się na reakcję:
SNJFHDSHGSGDFJHDFHFTGJJDJGFHDFYHDRUJTDJDTJHFHBDGFGDH :D
Cudowny rozdzial!!!!!!
OdpowiedzUsuńo boze zajebisty rozdzial serio *-* @impolishollg
OdpowiedzUsuńBOŻE DAWAĆ MI NASTĘPNY ROZDZIAŁ ALBO SKOCZE Z OKNA
OdpowiedzUsuńWgl nie spodziewałąm się tego, miałam cichą nadzieje, że Justin tam wleci i ich wszystkich roztrzeli
WHERE ARE YOU NOW JUSTIN??? WHERE?
No bo nie wierze w to, że on nie żyje @Sweet_lieber
Swietny rozdzial !! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny, dodajcie szybko :c
Rozdział poprostu świetny. Tanner okazał się jednak w porządku i uratował Oharę (taniec szczęścia) teraz pewnie nie będzie łatwo bo Leo nie podda się bez walki. Mam nadzieje że z Justinem wszystko ok i jednak żyje (no pewnie że żyje bo za szybko by sie ff skoñczyło xd) czekam na
OdpowiedzUsuńnastepny. Kocham! ♥
omg niesamowity ♥
OdpowiedzUsuńjeju jak ja to kocham sdhfdhas
Justin musi żyć, musi ansdfkjdfks
błagam wstawcie szybko kolejny rozdział żebym mogła napisać : sdfghjhgfdssertyjfnbcvfsgdhyjmdnc :D
OdpowiedzUsuńSupppper rozdzial !
OdpowiedzUsuńHsjsmdndjd dodawaj nastepny <3
Jejku jaki świetny rozdział, jacie czemu to tak wciąga, dodajcie kolejnego !! ;3
OdpowiedzUsuńJejku, najlepszy ... Jestem ciekawa co z Justinem :((
OdpowiedzUsuńAkcja sie rozwija no no no ;3 czekam na nexta ;3
OdpowiedzUsuńczekam hadbsjhdga
OdpowiedzUsuńO nie
OdpowiedzUsuńJdkdjsljds
Prosze Justin musial przezyc no bo jak bez niego djkbdfsjdnkdjdks
Szczerze? Nie spodziewałam się tego, że Tanner ją uwolni. Teraz Leo pewnie będzie jej szukał po caałym świecie. ;)
OdpowiedzUsuńOby Justinowi nic poważnego się nie stało, on musi żyć.
Świetny rozdział! :)
Z niecierpliwością czekam na następny. :) xx /@bizzlessmile
Omg! Myslalam że Justin ją uratuje. Ciekawe kiedy się spotkają. Chce juz next bo nie mogę się doczekać.! Uwielbiam to opowiadanie jest wspaniałe
OdpowiedzUsuńPrzywiązała sie do niego, kto by pomyslal ze taki obrót spraw ;D coraz ciekawiej, czekam na kolejnego no :)
OdpowiedzUsuńAle sie dzieje :o
OdpowiedzUsuńNie spodziewałabym sie, wlasnie to jest najlepsze, cudowny rozdział ♥
Świetny :)
OdpowiedzUsuńsuper ;)
OdpowiedzUsuńGenialny! Chce kolejnego :c dodajciee prosze :(
OdpowiedzUsuńHdkfkslshsbsbsbs <3
Ona ma tak realne sny, swietnee !!!
OdpowiedzUsuńKocham ich :3 oby Justin żył :c
czekam na kolejny !
Shskdkdn dodajcie kolejny, prosze :(
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńAh ten Justin, pewnie zyje ale bd z nim ciezko.. czekam nn :*
Chce nastepny rozdział !! ;3 jeeeejku :c
OdpowiedzUsuńRANY ŚWIETNY !! Justin na pewno żyje ♥
OdpowiedzUsuńWspaniały blog ;3 czekam na nastepny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńsuuuuuuper
OdpowiedzUsuńWOW WOW WOW JEDNO WIELKIE WOW
OdpowiedzUsuńTŁUMACZYCIE TO ŚWIETNIE! KOCHAM TO OPOWIADANIE BJHRWEBUIE
LDIJSFLGJDSHG JUSTIN MUSI ŻYĆ DO CHOLERY!
OdpowiedzUsuńDodajciee kolejny ♥♥
OdpowiedzUsuńOmg nie moge sie doczekac!!
OdpowiedzUsuńPs czemu placze, matko XD
Świetny ;D
OdpowiedzUsuńbomba!
OdpowiedzUsuńOMGGGG PROSZE DODAJ TE DWA NASTEPNE ROZDZIAŁY,TAK DLA NIESPODZIANKI PROOOOOSZE:( JENY GAHAHAHAJAJAJAKGSYSUSUISUSHSHSHSJSNSN PROOOSZE DODAJ PROOOSZE
OdpowiedzUsuńJUSTIN MUSI ZYC KURDE NO:/ OHARA POTRZEBUJE JUSTINA,KURCZE NOOOOO
OdpowiedzUsuńBOŻE JUSTIN,KOCHANIE....OHARA SKARBIE...MATKOO PROSZE JUSTIN ZYJ,PROSZE...:((
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaa Justin musi zyc !!:( oby zyl ,musi zyc ! Prosze dodaj od razu 2 rozdzialy;(
OdpowiedzUsuńJustin..:(((((((( nie Bieber...musisz zyc ta,musisz:( Ohara Cie potrzebuje;( omg jej sen <<<<<
OdpowiedzUsuńTakie wspaniale to jest,jeny.<3 kocham to.
OdpowiedzUsuńEh.:( co ten Bieber..:( MOJ SKARB DA RADE TAK JUSTIN?;((((((((( "ochroniaz" Justin teraz potrzebuje ochrony...wiem ze zyje,napewno musi.
OdpowiedzUsuńNormalnie placze
OdpowiedzUsuńHalo no co tu sie dzieje:(( dodaj od razu dwa rozdzialy:(( proooosze tak ladnie,bardzo ladnie:(( prooosze + swietnie tlumaczysz !:* buzki.:*
OdpowiedzUsuńJe pierdziele.bomba *.* prosze dodaj od razu dwa rozdzialy *.* JUSTIN DO CHOLERY NO MUSISZ ZYC BIEBER,OHARA CIE POTRZEBUJE A TY JEJ MIMO,ZE JESTES TWARDY W OKAZYWANIU UCZUC.
OdpowiedzUsuńTo jest najlepsze ff jakie czytalam. Prosze nie znecajcie sie nad nami i dajcie nastepny haha ♡
OdpowiedzUsuńCudo!! Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuń