12."I’m sorry Justin, but I really loved you."

CZYTASZ - KOMENTUJESZ
                                                                                  ~*~
Ukrywaliśmy się w pokoju hotelowym przez pięć dni. Na środku pustyni, gdzieś w Północnej Dakocie. Jedynymi ludźmi tutaj są kierowcy ciężarówek, którzy szukają noclegu. Nie odzywałam się do Tannera i naprawdę nie obchodzi mnie, że myśli że jestem niegrzeczna. Martwi się o mnie, cały czas sprawdza co u mnie. Nie mogę go winić za to. Wszystko co  robię to leżę w łóżku cały dzień i odmawiam jedzenia, które mi przynosi. Budzę się co noc krzycząc do Justina, tylko się rozczarowuję, kiedy zamiast niego przychodzi Tanner. Zauważyłam, że zawsze sprawdza z okna lub pyta, kto to jest, zanim otworzy drzwi. Boi się że Leo go znajdzie.
-Musisz coś zjeść, Ohara. - Tanner westchnął, siadając na łóżku.
Spojrzałam na niego przez sekundę, po czym przeniosłam wzrok na ścianę.
-Nie możesz sobie tego robić, to jest nie zdrowe.
Siedziałam cicho, mając nadzieję że sobie pójdzie. Poczułam rękę na moim ramieniu i odwróciłam głowę.
-Ohara, wiem że to co zrobiłem nie było w porządku, ale teraz możesz mi zaufać. - wyszeptał.
-On odszedł. - mój głos się załamał.
Czułam ból rozchodzący się po moim ciele, leżałam przez pięć dni. Moje ciało było zdrętwiałe, ale teraz czułam się dziesięć razy gorzej. Zamknęłam oczy, a moje zęby instynktownie zacisnęły się na dolnej wardze, powstrzymując szloch.
-Przepraszam Ohara, gdybym mógł cofnąć czas, to nigdy bym nie powiedział dla Leo o Justinie. - wymamrotał.
-Dlaczego to zrobiłeś?- wyszeptałam.
-To skomplikowane. - powiedział bez ogródek.
-Mam prawo wiedzieć! - splunęłam odwracając się.
Skłonił głową udowadniając, że miałam rację. Nastąpiła długa pauza, zanim zaczął ponownie mówić.
-Miałem szesnaście lat, kiedy zacząłem moją przygodę z narkotykami. Na początku to była tylko zabawa, ale potem... stało się uzależnieniem. Wydałem wszystkie pieniądze, nawet  zacząłem kraść. Wkrótce mi ich zabrakło. Poznałem Leo jednej nocy w klubie w Las Vegas. Miał z tym do czynienia, powiedział że gdybym pracował dla niego, dałby mi je. Byłem zdesperowany i głupi, zgodziłem się. Dał mi cokolwiek o co prosiłem,  w zamian kazał robić mi różne rzeczy... rzeczy których nigdy sobie nie wybaczę. Powiedział, że jestem mu coś winien. Musiałem spłacić to, co wziąłem. Na początku odmówiłem, ale zaczął grozić mojej rodzinie. Powiedział, że jeśli nie będę dla niego pracować zabije ich jeden po drugim i nie będę w stanie go powstrzymać. To jedyny powód, dlaczego zgodziłem się to zrobić.
Patrzyłam, jak łzy gromadzą się w jego oczach i wtedy zrozumiałam jego powód. Został zmuszony do tego, nie miał wyboru. Wrócił do Leo, a ja zmusiłam go do dokonania wyboru, wybrał mnie zamiast swojej rodziny.
-Dlaczego wybrałeś mnie zamiast nich? - wyszeptałam.
Spojrzał na mnie.
-Moja siostra została zgwałcona przez swojego byłego chłopaka, a ja nie mogłem jej pomóc. Codziennie mam wyrzuty, że mógłbym coś zrobić. Może mógłbym jej pomóc. Nie mogłem zostawić cię samej z tym wszystkim, a potem żałować tego przez resztę życia... wiedząc, mogłem ci pomóc.
-Jestem pewna że nie wini ciebie. - próbowałam go pocieszyć.
-Nie wiem... nie mam już jej - nagle wstał i odwrócił się do mnie.
Praktycznie odczuwałam ból promieniujący od niego. Obwiniał się o samobójstwo siostry.
-Tanner, tak mi przykro, ale to nie twoja wina.
Jego ramiona zaczęły się trząść, mogłam powiedzieć że płacze. Wstałam i chwyciłam go za ramiona. Nie chciał mi spojrzeć w oczy, więc po prostu go objęłam.
-To nie była twoja wina, nie było sposobu, mogłeś go powstrzymać od ranienia jej.
-Ale może może mogłem ją powstrzymać od ranienia siebie. -  jego głos się załamał.
Nie wiedziałam, co mu powiedzieć, po prostu objęłam go mocniej.
To niesamowite, jak źle możesz myśleć o ludziach. Każdy ma tajemnice, przeszłość i historie do opowiedzenia. Nigdy nie wiesz, ile ktoś cierpiał, może być blisko krawędzi. Nikt nigdy naprawdę tego nie zauważa, dopóki nie jest za późno.

 *Późno w nocy* 

-Justin! - krzyknęłam.
Moje oczy otworzyły się i zdałam sobie sprawę, że to wszystko to tylko sen. Czułam jak nowa fala łez wypełnia moje oczy, uderzyłam twarzą w poduszkę, próbując stłumić łkanie.
-Ohara?
Spojrzałam w górę, aby zobaczyć Tannera w drzwiach.
-Nic mi nie jest Tanner, możesz wrócić do łóżka. - westchnęłam.
-Jesteś pewna? Chcesz coś?
-Nic mi nie jest. - wymamrotałam.
Wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą z moimi myślami.
To był ten tylko sen... to tylko koszmar jak strzelają w Justina. Miałam ten sam sen od ostatnich pięciu dni. Każdy dzień był coraz trudniejszy. Nie wiem, co zrobić ze swoim życiem. Mogę znaleźć moich rodziców? Czy mam zostać z Tannerem? Nie mogę znaleźć energii na nic, po prostu chcę iść spać i nigdy nie obudzić. Nigdy nie myślałam, że będę w depresji; moje życie było po prostu idealne, zanim to się stało. Więcej łez spłynęło po mojej twarzy, kiedy przypomniałam sobie jak pierwszy raz spotkałam Justina.
_

Obudziłam się rano z czerwonym, podpuchniętymi oczami. Westchnęłam i przewróciłam się na łóżku, kuląc od zimnego powietrza.
-Ohara?
Uniosłam głowę i zobaczyłam Tannera ze szklanką wody i dwoma tabletkami. Skrzywiłam się na jego wybór "śniadania".
-Um .. słyszałem w nocy i pomyślałem że możesz obudzić się z bólem głowy.  - mruknął, kładąc je na szafkę nocnej.
Spojrzałam na pigułki, chcąc żeby było ich więcej. Ponownie zamknęłam oczy i wtuliłam twarz do poduszki, próbując ignorować jego obecność.
-Ohara, wiem, że to twój chłopak ale...
-On nie był moim chłopakiem Tanner, był moim obrońcą. My nic... - wymamrotałam w poduszkę.
Nie tylko starałam się przekonać Tannera, starałam się przekonać również siebie, że nic do niego nie czułam.
-Twój obrońca? - zapytał zdezorientowany.
Usiadłam, chcąc to wszystko z siebie wyrzucić.
-Moi rodzice są ex-szpiegami rządowym i są ludzie, którzy chcą się zemścić. Więc moi rodzice zatrudnili Justina żeby mnie chronić. - westchnęłam, czując ból w sercu, kiedy wypowiadałam jego imię.
-Kurwa. - Tanner westchnął, przecierając twarz rękoma.
-Więc teraz mamy czaszki tych ludzi po nas? - mruknął do siebie.
-Tanner, nie musisz być ze mną, możesz iść. - spojrzałam na niego.
-Nie zamierzam zostawić cię jak masz...
Urwał, zerkając na mnie, aby zobaczyć moją reakcję.
-Depresję? - zapytałam.
Przeniósł wzrok na podłogę.
-Myślę, że trzeba ci pomóc Ohara. Nie jadłaś nic, nawet nie wstałaś z łóżka.
-Nie potrzebuję pomocy, nie potrzebuję niczego. Możesz po prostu zostawić mnie w spokoju Tanner? - przewróciłam oczami na jego zachowanie.
-Wyjeżdżamy za dziesięć minut. - wymamrotał, zanim wyszedł.
Zabrałam kołdrę z powrotem i zrzuciłam moje nogi na brzeg łóżka, kładąc je na podłodze. Udało mi się wstać, ale nagle moje nogi stały się słabe i zaczęło mi się kręcić w głowie. Kolana mi zmiękły, powodując że upadłam na podłogę.
-Kurwa! - syknęłam próbując wstać.
-Ohara jesteś gotowa...?
Tanner zamilkł, jak tylko zobaczył mnie na podłodze.
-Co kurwa!
Przybiegł do mojego boku i podniósł mnie z podłogi.
-Musisz coś zjeść Ohara. - rozkazał.
Zaniósł mnie do łazienki, gdzie posadził mnie na zlewie. Patrzyłam na niego. Chwycił ręcznik i zwilżyć go pod kranem i umieścił go na moim czole. Spojrzałam za niego w lustro. Ledwo rozpoznałam dziewczynę gapiącą się w nie. Moja skóra nie była opalona, moje włosy były umyte i połysk zniknął. Ubrania które miałam na sobie, wisiały na mnie jeszcze bardziej niż wcześniej. Ale tym, co najbardziej mnie zaszokowało były podkrążone oczy. Nie były już ciemne i pełne emocji, ale szare i pozbawione życia. Kim ja teraz jestem? Oczywiście nie jestem już tą samą dziewczyną co kiedyś.
-Ohara, wszystko porządku?
Głos Tannera przywrócił mnie z powrotem do rzeczywistości. Spojrzał za siebie, w lustro. Nie byłam jedyną, która zauważyła te zmiany; Tanner musiał oglądać tą osobę.
-Chodź. - wyszeptał, pocierając uspokajająco moje plecy.
Pomógł mi zejść ze zlewu i zaprowadził do mojej sypialni. Wspięłam się na łóżko, zostawił mnie i poszedł po coś do jedzenia.
Jak tylko usłyszałam odgłos zamykających się drzwi wyszłam z powrotem z łóżka. Poszłam do jego sypialni i zaczęłam przeszukiwać jego rzeczy. Wiedziałam, że to miał. Szukałam pod jego poduszkami i łóżkiem. Byłam coraz bardziej sfrustrowana, kiedy nie mogłam tego znaleźć. Czułam, że mięśnie w tylnej części nogi zaczynają palić, wiedziałam że nie będę w stanie dłużej utrzymać się na nogach, ale musiałam to znaleźć.Ostry ból przeszył moją głowę powodując że straciłam równowagę i upadłam na szafkę nocną. Syknęłam, czując ból w biodrze. Położyłam rękę na ścianie, aby się oprzeć się i zaczęłam wracać z powrotem do swojego pokoju. Właśnie się położyłam na łóżku, gdy drzwi się otworzyły i wszedł Tanner z torbami na zakupy pełnymi jedzenia. Wrzucił to wszystko na łóżku, odsłaniając ciasto czekoladowe, owoce, kanapki, dania na wynos z kurczakiem i żelki.
-Tanner, nie trzeba aż tyle, nie umieram! - śmiałam się.
-Nie wiedziałam, co lubisz. - wzruszył ramionami, uśmiechając się.
Sięgnęłam po żelki. Próbowałam je otworzyć, ale moje ręce były zbyt słabe. Tanner chętnie otworzył je dla mnie. Obserwował mnie jak jadłam, zdałam sobie sprawę że pierwszy raz od wielu dni byłam naprawdę głodna. Kiedy skończyłam wstał i podał mi rękę. Złapałam ją i wyszliśmy z hotelu, pomógł mi usiąść w samochodzie.
-Więc gdzie idziemy? - zastanowiłam się głośno.
-Nie wiem, ale oboje jesteśmy cały czas w biegu... - wzruszył ramionami.
Ruszyliśmy w dół drogi i byłam zadowolona, że nie musiałam patrzeć przez okno na śnieg; a po prostu cieszyć się widokiem kilometrów piasku.
Nie trwało długo, zanim zatrzymaliśmy się na stacji, tutaj już padał śnieg. Wzdrygnęłam się na wspomnienie kiedy ostatni raz go widziałam.
-Zostań tu, pójdę tylko wezmę coś jedzenia i rzeczy, dobrze? - Tanner wyskoczył z samochodu zostawiając mnie samą.
Spojrzałam za siebie w kierunku tylnych siedzeni, zobaczyłam skórzaną kurtkę Tannera rozwaloną na nich. Zauważyłam przedmiot w kieszeni i wtedy moje serce przyspieszyło. Wiedziałam że to właśnie to czego szukałam! Moje palce zacisnęły się wokół czegoś metalowego i zimnego. Ostrożnie wyciągnęłam go z kieszeni. Siedziałam wpatrując się w pistolet, wydawało się jakby to trwało godziny, ale tak naprawdę tylko kilka sekund. To było tak dziwne, że ten kawałek martwego metalu może zakończyć czyjeś życie,  w mniej niż sekundę. Zacisnęłam uścisk wokół przedmiotu tak bardzo, że moje kostki zaczęły robić się białe. Spojrzałam na zewnątrz, szukając Tannera. Otworzyłam drzwi samochodu i skoczyłam w śnieg. Moje nogi chwiały się trochę, ale udało mi się utrzymać się je na stabilnym poziomie. Położyłam jedną stopę przed drugą, powoli próbując poruszać się drogą w kierunku lasu. Mój oddech stał się nierówny, a moje serce biło nieregularnie. Mogłam poczuć adrenalinę w żyłach, jedyna rzecz, która utrzymywała moje nogi w pozycji pionowej.  Patrzyłam na pistolet w ręku zastanawiając się nad tym wszystkim. Moje życie jest takie złe, że muszę je zakończy? Czy to przez noc, kiedy zostawiłam rodzinę i wszystko? To był dzień, jak musiałam się ukryć się w szafie, aby uchronić się od jakiegoś mordercy szukającego zemsty? Czy to była noc, kiedy straciłam Justin? Coś w głębi mojego serca mówiło mi, że w noc kiedy straciłam jego... nie tylko stracić jego, ale straciłam również siebie.
Może to zabrzmi głupio lub szalenie, ale myślę, że go kocham. W szalonej, nastoletniej pierwszej miłosnej fantazji. Kochałam go. Dlatego moje sny zawierają jego twarz, dlatego moje serce czuje stratę tysiąca żyć, dlatego nie czuję potrzeby, by żyć. Kochałam jego zarozumiałą postawę, tak jak od razu zakładał że miał rację. Uwielbiałam dziki błysk w jego oczach, gdy robił coś niebezpiecznego. Lubiłam sposób, jak dokuczał mi o głupie rzeczy, ale nigdy tak o nich nie myślał. Bardzo podobał mi się sposób jak jego uśmiech rozjaśniał moje serce i sprawiał, że czułam się trochę mniej samotna w tym zwariowanym świecie. Myślę, że to co próbuję powiedzieć, to że go kocham i nigdy nie miałam okazji mu to powiedzieć, bo teraz go nie ma... i nigdy nie wróci. Był tylko moim obrońcą. Nigdy nie miałam się w nim zakochać lub dbać o niego, po prostu wykonywał swoją pracę, ale skończyło się to o wiele więcej niż to.
Odetchnęłam zimnym powietrzem, spoglądając w niebo pokryte płatkami śniegu, zastanawiając się czy jest tam gdzieś na górze. Moje ręce zaczęły się trząść. jak przyłożyłam pistolet do boku głowy. Drgnęłam lekko przez zimno metalu. Zamknęłam oczy, próbując zablokować wszystko inne na zewnątrz. Czułam gorące łzy spływające po moich policzkach. Położyłam palec na spuście, powoli go naciskając.

Przepraszam Justin, ale ja naprawdę Cię kocham.

                                                                        ~*~
XSRDCTGFVHJBMK
Ohara do kurwy nędzy co ty wyprawiasz!!!!!!????? Jest aż tak źle że chce popełnić samobójstwo? A co się dzieje z Justinem? Przecież obiecał że będzie ją chronić. 

Dziękujemy za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem i mamy nadzieję że tyle będzie pod każdym. :D

31 komentarzy:

  1. boże dfghadsfagash jaki cudowny rozdział *-* ghhvjdbgh gdzie do cholery jest justin???? miał ją chronić !
    jezu z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ! fdghjxvggdhvb

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDOWNY!!! JEZU MAM NADZIEJĘ ŻE OHARA PRZEŻYJE!!! ;O CZEKAM NN :D

    OdpowiedzUsuń
  3. CO TA DZIEWXZYNA WYPRAWIA?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezus!!! Jakie to boski!!!! Nie umiem doczekac sie nn <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże najlepszy . Co ona robi ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nooo chyba ona sobie jaja robi

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja pierdole chujowe pozdrawim
    Oczywiscie mowie o fabule XD bo swietnie tlumaczysz :*
    Boze Ohara to debilka kompletna w ogole co z Justinem? Haloo czytam to ff dla niego, ale on umarl dwa rozdzialy temu jego mac
    Wtf czekam na kolejny, bo az mnie nosi
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  8. Ohara czy ciebie do cholery pojebało?!
    Rozdział świetny! ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Next!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurwa mac zartujezz se kurwa nocnie
    Przeciezz to nie moze byc taki konidc chyba was pojebalo kurwa
    Nie pozwalam na to kurwa
    On ma zyv
    Ona ma zyc
    I oni maja sobie wyznac milosc
    I ofolniie wszystkk nusi byc pieknie i supi, halo

    OdpowiedzUsuń
  11. Szybciutko kolejne :c

    OdpowiedzUsuń
  12. Kshdjsjdhsjje
    Czy tylko ja nadal mam nadzieje ze zaraz Justin wyskoczy z tego lasu i ja uratuje?

    OdpowiedzUsuń
  13. Co Kurwa ona się nie zabije prawda?
    A Jus wróci !!

    OdpowiedzUsuń
  14. nieeee ! gdzie jest Justin?! On musi żyć i musi być z nią ! On na pewno żyje ... musi

    OdpowiedzUsuń
  15. ekstra rozdział tylko szkoda że na miejscu Tannera nie ma Justina

    OdpowiedzUsuń
  16. Omfg co sie dzieje mxjsjshsnaiajs jeju niech justin sie nagle magiczne pojawi jsbshsbdns

    OdpowiedzUsuń
  17. o kurwa
    co tu sie dzieje asfgjvftulgrho

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudo ♥ dodajcie szybko kolejny ;3

    OdpowiedzUsuń
  19. Genialne. Dalej nie wiadomo co z Justinem, oby zyl jejku ;x i co ta Ohara wyprawia ?! Mysle ze nie zrobi tego, ktos ją powstrzyma :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny! Ale sie dzieje <3 oby tego nie zrobiła, nie moze ;x eh niech sie pojawi Justin juz :c

    OdpowiedzUsuń
  21. O M G PROOSZE BIEBER ZYJ KURWA MAC OHARA

    OdpowiedzUsuń
  22. coś czuję, że tego nie zrobi i że w następnym rozdziale pojawi się Justin! świetny ten rozdział

    OdpowiedzUsuń
  23. Boże dlaczego to wszystko się tak potoczyło?! Świetny! <3

    OdpowiedzUsuń
  24. omg nie moge sie doczekać nastepnego ... kieedy bedziee ?????

    OdpowiedzUsuń
  25. Jezuuu, boski ! Macie nową czytelniczkę. Nie mogę się doczekać nn. ;*

    OdpowiedzUsuń
  26. Boże gdzie jest Justin ?!!! :(

    OdpowiedzUsuń
  27. Świetny !!! Next, next, next ♥

    OdpowiedzUsuń