Powoli otworzyłam oczy czując ból rozchodzący się po całym ciele. Silny zapach uderzył w moje nozdrza. Cholera gdzie ja jestem? Rozejrzałam się po małym pokoiku, krzywiąc się na widok zgniłej tapety i brudnego, poplamionego dywanu. Niedopałki papierosów były rozrzucone po całym pokoju, co tłumaczyło ten okropny zapach. Puste butelki wódki walały się po podłodze. Jęknęłam z bólu, kiedy wstałam z łóżka. Spojrzałam w dół na moje bose stopy, a potem na drzwi. Muszę się stąd wydostać, zanim mój "porywacz" wróci. Powoli postawiłam nogi na brudnej podłodze i zaczęłam iść uważając na porozrzucane szkło. Miałam na sobie flanelowe szorty i koszulkę. Spojrzałam na łóżko chcąc się ponownie położyć. Nie wyglądało na wygodne ani na czyste, nie było nawet prześcieradła. Powróciłam myślami do ostatniej nocy próbując sobie przypomnieć co się stało.
Strzały pistoletów... ludzie ubrani na czarno. Mój ojciec z bronią i moja matka, która pomogła mi wsiąść do wielkiego SUV. Moi rodzice! Zostawiłam ich tam, chciałam zawrócić, ale kierowca nie chciał nawet mnie słuchać. Co zrobię, jeśli nie żyją? O Boże, oni nie mogą być martwi. Ale... co jeśli nigdy się tego nie dowiem? Co zrobię, jeśli nigdy nie wrócę do domu? Oczy zaszkliły mi się na samą myśl. Poczułam ostry ból rozchodzący się po mojej stopie. Potknęłam się jak próbowałam ją podnieść. Duży kawałek szkła wbił się w moją lewą nogę, powodując że krew zaczęła kapać na podłogę. Kurwa.
Słysząc jakiś hałas podniosłam głowę i zobaczyłam postać w kapturze. Moje serce zaczęło szybciej bić, a oczy rozszerzyły się.
-Cholera. - zaklął głośno.
Przełknęłam głośno ślinę, kiedy upuścił torbę i zaczął iść w moją stronę. Cofnęłam się nie chcąc żeby mnie dotknął. Zatrzymał się na chwilę patrząc na mnie, zanim powoli zrobił kilka kroków do przodu, tak że staliśmy twarzą w twarz.
-Usiądź. - wymamrotał.
Upadłam na łóżko, a on niespodziewanie złapał mnie za nogę przez co podskoczyłam. Na początku starałam się wyrwać z jego mocnego uścisku, ale podałam się, gdy inny ostry ból przeszedł przez moją stopę. Zacisnęłam powieki i westchnęłam gdy zniknął. Otworzyłam oczy i zobaczyłam go z kilkoma kawałkami szkła w ręku.
-Zostań tu.
Wrócił z apteczką, którą położył na podłodze obok niego. Ukląkł na kolanach i położył moją stopę na jednej ze swoich nóg . Delikatnie zaczął wycierać chusteczką odkażającą okolice mojego rozcięcia. Skrzywiłam się kiedy wytarł moją ranę. Następnie wziął bandaż i zaczął owijać go wokół mojej nogi. Zawiązał mocny węzeł i wstał, a moja noga bezwładnie opadła na podłogę. Wyglądał na wkurzonego i zmieszanego, po czym wyszedł do innego pokoju.
-Dziękuję. - szepnęłam, ledwie słyszalnie.
Zatrzymał się na kilka sekund po czym westchnął i wyszedł. Skuliłam się na łóżku, chcąc przytulić się do Taylora. Był moim najlepszym przyjacielem i strasznie mi go brakowało. Potrzebowałam żeby owinął swoje umięśnione ramiona wokół mnie i powiedział, że wszystko będzie dobrze. Łzy wydostały się z moich oczu na myśl o tym że mogę nie zobaczyć go ponownie. Wkrótce płacz przemienił się w szloch powodując że moje ramiona zaczęły się trząść. Czułam czyjąś obecność w pokoju, więc powoli odwróciłam głowę i otarłam łzy z moich policzków.
Całe powietrze zostało skradzione z moich płuc kiedy zobaczyłam chłopaka opartego o ścianę. Miękkie, brązowe włosy wyglądały jakby były specjalnie wystylizowane. Opalona skóra, różowe, pulchne usta i najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałam. Karmelowe kule patrzyły bezpośrednio na mnie. Czarna, skórzana kurtka nadała mu groźnego wyglądu. Czarne spodnie wisiały nisko na biodrach, dając mi widok na jego bieliznę Calvina Kleina. Czułam ciepło rozchodzące się po moich policzkach, wtuliłam swoją twarz z powrotem w brudny materac, żeby nie mógł tego zobaczyć.
Wciąż czułam na sobie jego wzrok, ale nie miałam odwagi się odwrócić. Spięłam się gdy usiadł obok mnie.
-Gdzie są moi rodzice? - mój głos się załamał.
Minęła długa chwila zanim się odezwał.
-Nie wiem. - jego głos był pozbawiony emocji.
-Czy oni... są m-martwi? - mój szloch stał się głośniejszy.
-Nie wiem. - powtórzył.
Straciłam ich.
-Ugh - krzyknęłam.
Zerwałam się wskazując oskarżycielsko palcem w jego twarz.
-Zabierz mnie do domu! Nawet cię nie znam, po prostu pozwól mi odejść! - krzyknęłam.
Moja cierpliwość się skończyła, miałam ochotę rzucić jak najwięcej ciosów w jego twarz.
-Nie mogę!
Słysząc te słowa poczułam ból w sercu
-Proszę... Potrzebuje mojej mamy i taty. - zakrztusiłam się.
Upadłam na kolana przed nim. Moje ramiona unosiły się z każdą łzą spływającą po moim policzku.
-Nie możesz wrócić do domu Ohara.
Nie mogłam nawet mówić, tak trudno mi się oddychało.
-Musisz się uspokoić. - jego ochrypły głos szepnął mi do ucha.
Skuliłam się z powrotem. W całym moim życiu nie czułam się aż tak źle jak teraz. Chciałam krzyczeć, ale gardło mnie bolało. Chciałam rozbić każdą rzecz w tym pokoju i nie sądzę, bym kiedykolwiek chciała kogoś uderzyć tak bardzo, jak jego.
Widziałam jego czarne supry kiedy przechodził obok linii mojego wzroku. Rozluźniłam się lekko wiedząc że go tu już nie ma. Przynajmniej tak myślałam. Owinął swoje ręce wokół mnie i podniósł z podłogi.
-Puść mnie! - krzyknęłam.
-Trzeba było się uspokoić do kurwy nędzy! Nigdzie nie idziesz i jeśli spróbujesz uciec to odetnę ci nogi - jego głos był szorstki
-Proszę... - krzyknęłam.
Przerzucił mnie przez ramię idąc do drugiego pokoju. W salonie było tak obrzydliwie jak w sypialni, ale zapach papierosów był tu silniejszy, jakby ktoś palił niedawno.
-Zamknij ryj. - odkrzyknął.
Bez wahania uderzałam pięściami w jego plecy wyładowując swój gniew. Uderzyłam go wielokrotnie od rąk do łopatek, kręgosłupa, wszędzie. Nie miało to sensu, ponieważ on nawet nie drgnął. Puścił mnie i wylądowałam na kanapie powodując że ból był większy niż wcześniej. Nagła fala bólu i wyczerpania sparaliżowała całe moje ciało. Nie miałam już siły do kopania czy uderzania pięścią. Nie mogłam nawet krzyczeć, moje gardło bolało jakbym połknęła kilka noży. Myślałam o tych wszystkich ludziach, których nigdy nie pożegnam i moich rodzicach, którzy prawdopodobnie są martwi.
Poddaję się.
-Czy będziesz mnie słuchać? - westchnął.
Podniósł moje nogi i usiadł obok mnie, kładąc je na swoje kolana. Nie chcę słuchać, chcę spać.
-Twoi rodzice są ex-szpiegami rządowymi i jest wiele osób, którzy chcą zemścić się za to, co zrobili. Ludzie w domu ostatniej nocy... to tylko początek. Twoim rodzice dali mi za zadanie cię chronić. To moja misja, aby upewnić się, że jesteś bezpieczna, a jeśli spróbujesz uciec...to jak mogę zakończyć swoją misję?
Przerwał, czekając jakbym miała coś do powiedzenia. Nie mogłam uwierzyć w to, co mówił. Moi rodzice... szpiedzy. HA. Jak moja matka mogła być szpiegiem? Jak mój ojciec mógł być szpiegiem?
-Wygląda na to, że mają nowy sposób na zemstę.
Skrzywił się studiując moją twarz.
-Oznacza to, że jesteś celem... i nie przestaną, dopóki go nie osiągnął. - zakończył.
Oddech uwiązł mi się w gardle. Przeraziłam się. Dlaczego miałbym być celem? Jestem nikim. Ale to nie prawda... Nie byłam nikim. Byłam córką dwóch ex-szpiegów rządowych. To była tylko kwestia czasu, zanim ktoś zemści się na mojej mamie i tacie za zrujnowanie ich życia. A wszystko to że byłam największą słabością moich rodziców.
-Nazywam się Bieber... Justin Bieber - mrugnął powodując dreszcze w dole moich pleców.
Oraz prze to że wstał i rzucił torbę we mnie. Spojrzałam na nią i zobaczyłam w środku jakieś ubrania
-Musisz się przebrać... zaraz wyjeżdżamy. - wzruszył ramionami i poszedł do sypialni.
Wstałam na kanapie. Myślę, że najlepsze jest stanie tutaj niż na tej brudnej podłodze. Nałożyłam czarną bluzę na swoją koszulkę. Była zbyt duża i wisiała nisko tuż nad kolanami. Zajrzałam do torby i zobaczyłam moją ulubioną parę skinny jeans. Szybko naciągnęłam je na nogi i westchnęłam gdy zauważyłam że nie ma butów.
-Justin?
Zszedł i zaśmiał się, kiedy mnie zobaczył.
-Nie mam żadnych butów. - wyszeptałam.
-Twoja mama dała ci torbę... jest w samochodzie - zachichotał.
-Więc, co to za torba? - zmarszczyłam brwi.
-Jest moja, twoja mama nie spakowała żadnej bluzy, więc po prostu dałem ci swoją. Będzie ci cieplej. - westchnął i otworzył drzwi.
Wstałam z kanapy i zaczęłam iść, kiedy Justin złapał mnie w ramiona.
-Nie jestem ranna wiesz? Mogę chodzić. - zmarszczyłam brwi.
-Nie masz butów, a szkło jest wszędzie. - przekonywał mnie.
Wyszliśmy z mieszkania kierując się w stronę windy. Dostrzegłam znak informujący że jest nieczynna. Justin zaczął znosić mnie po schodach i miał rację, szkło było wszędzie porozrzucane. Spojrzałam w górę, kiedy doszliśmy do innego korytarza, spięłam się jak zobaczyłam grupę facetów, tłoczących się na końcu. Drżałam ze strachu przez co Justin przyciągnął mnie mocniej do swojej piersi. Byli w moim wieku, może kilka lat starsi. Wszyscy gapili się na mnie, kiedy przeszliśmy obok nich, silny charakterystyczny zapach trawki zatkał mój nos i gardło. Starałam się unikać ich mordercze spojrzeń. Nagle przestali rozmawiać i palić, spojrzeli na Justin niosącego mnie. Jeden z nich gwizdnął.
-Gdzie ją zabierasz, co? - chłopak uśmiechnął się złośliwie.
-Zabawić się - na twarzy Justina pojawił się ten sam uśmiech.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Chciałam zacząć biec, chciałam uciec od nich jak najszybciej. Justin ruszył kolejnymi schodach, ale został zatrzymany przez tego samego chłopaka, który mówił.
-Możemy iść z wami?
Moje oczy rozszerzyły się w panice.
-Justin...
-Może później chłopcy, jestem zajęty. - wzruszył ramionami.
Pobiegł na dół i jak tylko wyszedł z budynku wzięłam głęboki oddech, nie zdawałam sobie sprawy że go przytrzymywałam. Łyknęłam świeżego powietrza i podziękowałam, za to że na niebie świeciło słońce. Justin dotarł do ogromnego SUV, który został zaparkowany za kilkoma drzewami i posadził mnie na przednim siedzeniu.
-Załóż kaptur - powiedział, jak tylko usiadł na miejscu kierowcy.
Zrobiłam, jak kazał i spojrzałam, jak odjeżdża od obrzydliwego mieszkania. Zaczął kierować się w stronę autostrady. Trzymał jedną rękę na kierownicy, a drugą przeszukał swoją kieszeń. Wyciągnął paczkę papierosów i umieścił jednego w ustach. Wyjął zapalniczkę z drugiej kieszeni, a ja patrzyłam jak trzymał szluga pomiędzy swoimi pulchnymi ustami i ostrożnie podpalił koniec. Wepchnął zapalniczkę z powrotem do kieszeni i się zaciągnął. Patrzyłam, jak owinął usta wokół końca i ssał lekko. Wypuścił dym przez nos, a potem otworzył usta i reszta dymu wyleciała na zewnątrz. Spojrzał w moją stronę i zobaczył jak się na niego gapię. Odwróciłam głowę w bok, i spojrzałam przez okno.
Bałam się, byłam zaniepokojona i zdezorientowana. Wszystko w tym samym czasie, ale przez obecność Justina zrelaksowałam swoje napięte mięśnie i to jest rzecz, którą najbardziej mnie przestraszyła. Był obcy, nic o nim nie wiedziałam. Prawdopodobnie, zabijał i torturował ludzi, ale ja... ufałam mu.
Czułam że moje oczy z każdą minutą robią się cięższe, wkrótce sen pochłonął mnie całkowicie.~*~
Jeśli chcesz żebyśmy cię informowały o nowych rozdziałach, zostaw swój user w zakładce informowani po prawej stronie przy nagłówku
czytasz-komentujesz
fajnie, że tłumaczycie :) czekam na nn
OdpowiedzUsuńczekam na nn :)
OdpowiedzUsuńsfhsdgfbjsdgf świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńjezu, to dopiero początek, a ja już kocham to opowiadanie *-*
@fablsbieber
To jest genialne :)) @forevermindSWAG
OdpowiedzUsuńswietny rozdzial *-* @impolishollg
OdpowiedzUsuńJejciu nie sądziłam, że Justin będzie czasem taki dla niej wredny.. Mam nadzieję, że jej rodzice żyją, bo normalnie nie wiem. A rozdział asdfghjkl. Pamiętaj, że przy dialogach, kiedy kończysz zdanie musi być kropka, bo brzydko to wygląda. I to w sumie tyle :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny rozdział
I zapraszam do siebie: http://frightful-fanfiction.blogspot.com/
@jolobizzle
CU - DO - WNE :) / SIRBIZXZLE
OdpowiedzUsuńto jest genialne, czekam na nn. x
OdpowiedzUsuń@luwbizzle
super ;)
OdpowiedzUsuńyeah wszystko się rozkręca :) czekam na więcej :D @Yo_Nigga__
OdpowiedzUsuńJustin masz być milszy, człowieku ona nie wie co z osobami które dal niej tyle znaczą debilu.
OdpowiedzUsuńAle ja nie wyobrażam sobie mojej bamy jako ex-szpieg, no po prostu nie da się i jakby mi któś to powiedział to bym chyba wybuchnęła takim śmiechem lmao
A rozdział świetny, genialny i taki asdfghjkl
Pliss napisz w następnym co z rodzicami bo normalnie pytania tylko Żyją? Nie żyją ?
Lepiej niech się troche wyjaśni.
Ciekawe gdzie jadą ?
Jak najszybciej next, Love @loud_squirrel
To już niestety nie zależy od nas :(
Usuńjedno z najciekawiej zapowiadających się opowiadań jakie czytałam ♥ czekam na następny
OdpowiedzUsuń/@mybiebzo
swietny;)
OdpowiedzUsuńTo jest genialne, macie nową czytelniczkę, czekam z upragnieniem na następny rozdział ♥
OdpowiedzUsuń@jelenatruthn